poniedziałek, 23 stycznia 2017

Mała łazienka

           Witajcie !! 



W dzisiejszym poście opowiem Wam, jak wykańczaliśmy naszą małą łazienkę, a właściwie jak ona wykańczała nas!!  Zacznijmy od początku. Rozpoczęliśmy remont tuż przed świętami Bożego Narodzenia, o czym pisałam już w jednym poście. Wtedy to, wybraliśmy się na zakupy, by kupić wszystko, co będzie potrzebne (oj jacy byliśmy naiwni myśląc,  że wszystko będzie  czekało i niczego nie zabraknie). Potem nadeszły święta z remontem :) Prace posuwały się powoli do przodu, mąż dzielnie walczył w weekend'y , by jak najszybciej skończyć. Cierpliwie też znosił moje kolejne sugestie:). 
         W dniu gdy mąż kładł płytki i był zmuszony zdjąć grzejnik temperatura na zewnątrz spadła do -25 stopni w nocy, a w dzień do -20stopni. Temperatura w łazience spadała i baliśmy się, że zamarznie nam woda i wtedy pojawia się problemy natury hydraulicznej. Martwieliśmy się też o klej do płytek, który nie lubi zimna i schnie w określonej temperaturze. W ruch poszedł telefon, obdzwoniłam rodzinę i znajomych. Tym sposobem zdobyłam wszelkiego rodzaju grzejniki, piecyki i dmuchawy. Piec w domu ustawiony na maksa i tak przez cały weekend. Na zewnątrz mróz a w domu klimat tropikalny:) 
         Kolejny tydzień żadnych niespodzianek pogodowych. Fugowanie i gładzenie ścian.
Ostatni weekend remontu.
        Piątek: 
Zaraz po przekroczeniu progu Naszego Domu mąż zaczął szlifować ściany. Ja pojechałam po ostanie zakupy, kupiłam farbę i silikony.  Gdy nadszedł wieczór zrobiliśmy plan następnego dnia i pełni optymizmu, że  skończymy idziemy spać:)
Sobota 21 stycznia 
Plan dnia:
5:00 wstajemy
- gruntowanie ścian
- malowanie sufitu
- malowanie ścian
- ok. godziny 12:00 przyjeżdża hydraulik na biały montaż 
-  nakładanie silikonu
- sprzątanie
- wieczorne spotkanie u Nas w domu z okazji Dnia Babci i Dziadka
Tak miało być........... było jednak inaczej.............
Sobota 21 stycznia
5:00 wstajemy pijemy kawkę, mąż gruntuje, następnie czeka, aż wyschnie i zabiera się za malowanie. 
11:00 dzwoni hydraulik, że będzie później ( i tak dobrze, że przyjechał, bo normalnie w soboty nie pracuje:))
Około południa przynieśliśmy pudełko z szafką łazienkową, by ją zmontować by czekała na montaż umywalki i baterii ( to ta szafka, która była kupiona już dawno, dawno temu i czekała na swój dzień). Po otwarciu  kartonu, naszym oczom ukazywały się kolejne elementy szafki w kolorze orzecha, a wybrana przez nas szafka miała być biała. Pojechaliśmy wymienić ją do sklepu okazało się, że na fakturze jest inna nazwa, a na opakowaniu inna, sklep dostarczył nam inny towar!! 
13:40 W sklepie pani w punkcie obsługi przyznała nam rację, że szafka nie jest ta za, którą zapłaciliśmy i magazyn popełnił błąd. Wraz z młodym chłopakiem (specjalistą z działu) poszliśmy szukać naszej zguby. Pan pytał mnie, która to miała być szafka i kazał mi wskazać na ekspozycji. Na moje nieszczęście takiej już nie było, więc pan stwierdził, że nie znajdzie:( Poradziłam mu, by przeczytał nazwę na fakturze i wtedy będzie mu łatwiej szukać. Po dłuższej chwili nasza szafka znalazła  się. Na moje pytanie, które zadałam przy Pani kierownik sklepu, "czy umywalka, którą też przywieźliśmy ze sobą, a była dostarczona z tamta szafką będzie pasowała do tej szafki?" pan odpowiedział, że "Ręczy głową, że będzie pasować i nie trzeba jej wymieniać". W domu mój tata zaczął montować szafkę i kiedy była już gotowa i tata położył na niej umywalkę, to ku zdziwieniu taty i mojej wściekłości okazało się, że jednak nie pasuje.

16:00 Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!! Pojechałam znowu do sklepu, tym razem z mężem i hydraulikiem. W drzwiach przywitał  mnie miły starszy ochroniarz i zapytał :" Pani znowu z tą szafką?" Mąż pokazał nasze dziwadło pani kierownik, która zaraz wezwała pana specjalistę, a mąż zapytał pana  "czy ma w tę szczelinę wepchnąć silikon, czy szpachlę ?" Rozpoczęło się szukanie umywalki w towarzystwie pani kierownik, kiedy umywalka się znalazła okazała się obita i znowu szukanie. Tak minęła godzina, ale udało się wszystko skompletować. Po powrocie do domu pozostał tylko montaż kabiny prysznicowej. Nie uwierzycie  jak się bałam, że znowu będzie czegoś brakowało, ale na szczęście okazał się kompletny. W międzyczasie dotarli do nas goście i spędziliśmy wspaniały wieczór w towarzystwie Dziadka i Babci mojego synka oraz mojej Babci i jej drugiej wnuczki z rodziną oraz Pana hydraulika i białego montażu. Tego Dnia Babci na pewno nie zapomnę:) Około godziny 20:40 wszytko było gotowe:) 
Podsumowując  huraaaaaaaa hura skończyliśmy !!!! Łazienka ma 1,07m x 2,60m, jest malutka staraliśmy się jednak zmieścić w niej wszystko co konieczne. Brakuje jeszcze kilku rzeczy i nie jest posprzątane, bo zdjęcia zrobiłam w niedzielny poranek, by pokazać Wam :) Myślę, że łazienka będzie teraz "obrastać" w przydasie i wtedy stanie się przytulnym miejscem. Wyszedł mi bardzo długi posta zapraszam do oglądania :) Jak się Wam podoba ?? 
















niedziela, 15 stycznia 2017

Szara sypialnia

        Witam :) Znowu nie będzie dziś zdjęć naszej nowej, małej łazienki:) Płytki zostały położone i zafugowane. Już zaczyna wyglądać:) Postanowiłam, że pochwalę się  dopiero efektem końcowym. Myślę, że będzie to dopiero w lutym. Wczoraj walczyliśmy z remontem, a dzisiaj graliśmy z Orkiestrą na rajdzie 4x4 było super:)


       Tymczasem chciałam pokazać Wam kolejny raz naszą sypialnię.  Kilka lat temu, gdy powiedziałam mojemu mężowi, że chcę pomalować na szaro pokój, w miejscu, gdzie  aktualnie  mieszkamy, to popatrzył na mnie jak na ufoludka. Dziwnie patrzył też na mnie pan w sklepie ( w bardzo dowcipny sposób skomentował, że jeśli mamy wygładzone ściany, to nie trzeba malować, bo jest szaro) i pani w markecie budowlanym:)  Tak, tak nie czytałam wtedy blogów wnętrzarskich, nie oglądałam programu DWU, szary nie był jeszcze kolorem modnym i pożądanym  we wnętrzach. Jednak ja uparłam się, że chce na szaro:)  Niedługo potem szary zagościł w naszych domach i można go kupić we wszystkich "kolorach tęczy" . Kilka miesięcy temu, gdy kończyliśmy sypialnię w Naszym Domku bez problemu kupiliśmy taki odcień szarości jaki się nam podobał, nie byliśmy zdani na jedyny odcień dostępny w sklepie:) Z perspektywy czasu jestem zachwycona tym, że wybraliśmy taki kolor, jest on neutralną bazą i w fajny sposób łączy się z dodatkami w innych kolorach.  A najlepsze jest to, że zarówno mój M i synuś stali się fanami koloru szarego:) 
    









   Pościel w fazie testowania oczywiście szara:) i poszewki w gwiazdki, które upolowałam w Jysk.  Pozdrawiam i zmykam Was podglądać :) Nie wiem jak to robicie, że tak u Was pięknie :)
     

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Wyprzedaże

            Witam u mnie w Nowym Roku :) W weekend gra WOŚP oznacza to, że zbliża się  połowa miesiąca, a mi wydaje się, że Sylwester był wczoraj:) Nie mam żadnych postanowień związanych z tym, że mamy Nowy Rok:) Mam natomiast, kilka planów i marzeń, które mam nadzieję, uda mi się, w tym roku zrealizować:) Chwilowo grzejemy się, bo nadeszła normalna zima i pogoda jest taka, jak w zimie powinna być:) Oj post miał dotyczyć wyprzedaży. Już się poprawiam i piszę na temat:) 
          We wszystkich sklepach trwają w najlepsze wyprzedaże, chyba nie ma sklepu, który nie kusi nas informacją -50%, -70%      ( matematyka z tego co widzę zmieniła się, od kiedy ja się jej uczyłam w szkole, bo wtedy -50% oznaczało połowę z danej liczby:)). Oczywiście i ja zostałam skuszona cenami  i nasza garderoba troszkę się powiększyła:), pojawiło się też kilka rzeczy do domku:)


Pościel z Pepco za jedyne 19.99 zł. Obecnie ją testujemy:), nie wiem co się z nią stanie po praniu:) 






         Dekoracje świąteczne pochowałam już do pudełek, ostatni pierniczek został zjedzony:) Świąteczny czas przeminął, czekam na wiosnę:) Mam nadzieję, że w kolejnym poście pokarzę już nową łazienkę:) Obecnie jestem na etapie szukania lampy. Trzymajcie kciuki, bo remont zimą nie jest łatwy:) Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za mile słowa i życzę domowego ciepełka:)