Zacznę od początku. Niedawno, zdecydowaliśmy się na remont jednej z łazienek w Naszym Domku. Nie mam pojęcia, dlaczego taka decyzja zapadła, właśnie teraz przed samymi świętami :( Remont miał być związany z przeróbkami hydraulicznymi i zbijaniem wszystkiego do tynku. Nie jest tak kolorowo, jak by się mogło wydawać, bo..... Łazienka została "wypatroszona" do zera i wtedy okazało się, że nie może zostać stare okno i trzeba go wymienić, stare drzwi trzeba wyrwać, w ścianie była rura, która zaczęła przeciekać (a był to odpływ z drugiej łazienki, która jest na piętrze), następnie ,wymiana starego grzejnika, wykucie dziury na stelaż pod WC (w czasie tego wykuwania wyleciała nam dziura w ścinie w sąsiednim pokoju). Zdecydowaliśmy też zrobić nowy odpływ i podłączenie wody do nowej kuchni na piętro, co wiązało się z demolką w kuchni na parterze. W końcu zapadła decyzja o wymianie starego grzejnika w wiatrołapie ( a co tam i tak wyrywanie drzwi zniszczyło remontowany w zeszłym roku wiatrołap), następnie podłączenie do pieca nowych grzejników i zamontowanie bojlera (cudowna sprawa pozbyliśmy się bojlera elektrycznego, największego pożeracza prądu w domu).
Podsumowując, gdy przekroczyłam próg domu 9 grudnia, to aż usiadłam, wszędzie dziury i pył. W sobotę był ciąg dalszy pyłu, bo ja już pisałam wyrywanie starego okna i wycinanie miejsca na nowe drzwi (ściana zrobiona z cegieł równa się pomarańczowy pył). Przy udziale mojego męża, który okazał się jak zwykle niezastąpiony w sobotni wieczór mieliśmy już zamontowane nowe okno i drzwi.
W niedzielę, był powrót do naszego miejsca zamieszkania, tam szybkie ubieranie choinki, wielkie gotowanie.
Choinka w miejscu zamieszkania :)
We wtorek wróciłam do domku na wielkie sprzątanie. Tak więc wyszorowałam wszystko, zamaskowałam jak tylko mogłam wszelkie dziury i zaczynam sobie wmawiać, że jest ślicznie :). To był najbardziej zakręcony tydzień w tym roku. Dziś leciutko zwolniłam, by zdać sobie sprawę, że nie mamy choinki w Naszym Domu. Zadzwoniłam do przyjaciółki mojej mamy z pytaniem, czy nie zechciałaby sprzedać mi jednej ze swoich choinek, które rosną w donicach przed jej domem i od wielu miesięcy strasznie mi się podobają. A Pani ta, dała mi najładniejszą z nich w prezencie:) Jednak są jeszcze fantastyczni, bezinteresowni ludzie :) Strasznie mnie ten prezent ucieszył i drzewko to, będzie wspaniałym dopełnieniem naszych świąt. Remont na razie utknął, do świąt nic już nie zrobimy, ale trudno, najważniejsze, że potem będzie pięknie:)
Jutro czeka nas ubieranie choinki i dekorowanie domu:), a dziś zaczęłam ozdabiać domki z piernika, mam ich kilka i wszystkie mają już swoich właścicieli:) Jeden powędruje zgadnijcie do kogo:)
Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie kciuki za nasz remont :)
Trzymam kciuki, a domki z piernika przecudne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, trzymanie kciuków bardzo się przyda:)
UsuńFaktycznie remont przed świętami, to wielki stres, ale dobrze,że go jakos pokonałaś, masz miłą sąsiadkę a domki piernikowe sa świetne, ale jakże pracochłonne. Duzo siły i usmiechu zyczę:))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) Pozdrawiam
UsuńOj, to rzeczywiście zmęczona jesteś tym remontem. Efekt końcowy niech będzie wynagrodzeniem tego zmęczenia. Domki z piernika są apetyczne i piękne. Buziaki :-0
OdpowiedzUsuńNajlepszy jest ich zapach kuszą nim strasznie:) Efekt końcowy remontu jest coraz bardziej widoczny i mam nadzieję, że w styczniu skończymy:)
UsuńOj nie zazdroszczę remontu...ale trzymam kciuki i życzę pięknych, radosnych i spokojnych świat Bożego Nardzoenia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za życzenia:)
Usuń